Pociąg się zatrzymał. Ciało, dusza. Dusza, ciało. Cały czas w tym samym miejscu. Bez ruchu, bez powietrza. Uwięziona w tłumie Gwiazd Dawidowych, czekając na niewiadome, myślę tylko o jednym... Błądzę myślami po bezkresnym morzu niepamięci, żeby nie przypomnieć sobie tych wszystkich miłych chwil. Stoję i czekam na to, co nadejdzie. Może być jeszcze gorzej? Zapewne... Drzwi wagonu otwierają się. Oślepiają mnie promienie wschodzącego słońca. Nagły nadmiar powietrza, świeżego powietrza, sprawia, że zaczynam się dusić. Po chwili jednak to przejmujące uczucie bezdechu znika. Słyszę już tylko przerażający wrzask zdesperowanych Gwiazd, ujadanie psów i komendy niemieckich żołnierzy. Aussteigen! Schneller! Aussteigen! Rozpoczyna się szaleństwo. Wszyscy rzucają się do wyjścia jak dzikie zwierzęta. W tej chwili zdaję sobie sprawę z tego, co ONI z nami zrobili. Sprawili, że nasze człowieczeństwo... Stwierdzam, że wyjdę jako ostatnia, bo nie chcę uczestniczyć w tym oszołomieniu. Nie udaje mi się to jednak. Gwiazdy z tyłu napierają na mnie z taką siłą, że zostaję wypchnięta z wagonu. Upadam. Nikt nie pomaga mi wstać. Czuję się gorzej niż zwierzę. Nawet zwierzęta w stadzie pomagają sobie w takich chwilach. Zostaję uderzona za zostawanie z tyłu, a następnie za to, że nie wstałam od razu. Ból upokorzenia rozdziera mnie od środka, ale nie pokazuję tego na zewnątrz. Nie chciałam dać IM satysfakcji... Kiedy już wszyscy wydostają się z poprzedniej pułapki, słyszymy kolejne rozkazy. In einer Reihe gesetzt! Schneller! Frauen und Kinder auf der rechten Seite! Männer auf der linken Seite! Schneller! Schneller! Weil wir schießen! Schnell! Ustawienie w odpowiednim szyku zajmuje nam dużo czasu. Cały czas słychać przeogromny wrzask. Tym razem związany z rozdzielaniem kobiet od mężczyzn. Kiedy już nam się to udaje, słyszymy kolejną komendę. Du gehst jetzt mit uns! Idziemy... Stajemy tuż przed obozem. Jest tu jeszcze wiecej SS-manów. Przed nami staje jeden człowiek. Chyba jest Głównym Dowodzącym. Mówi coś po cichu do jednego z żołnierzy. I rozpoczyna się... Każdy po kolei podchodzi do Głównego. On spogląda na każdego z osobna i po chwili wskazuje kierunek dalszej wędrówki. Jedni kierowani są na prawo, inni na lewo. Płacz, krzyki i lament rozdzielanych w ten sposób rodzin jest nie do zniesienia. Przychodzi kolej na mnie. Podchodzę do Głównego. Ten spogląda na mnie obojętnym wzrokiem i wskazuje prawo. W tej chwili zaczynam zastanawiać się, która strona jest tą lepszą. Jest w ogóle jakaś lepsza?... Selekcja jeszcze nie dobiegła końca, jednak Gwiazdy znajdujące się tam, gdzie ja, zostają gdzieś zabrane. Każą nam znowu iść. Idziemy... Dochodzimy do pięknej polany. Tu zatrzymujemy się i czekamy. Ale na co? Podchodzi do nas jeden z żołnierzy i oznajmia nam, że w tym budynku, który jest naprzeciwko nas, wykąpiemy się. Nie możecie przecież wejść do obozu tak brudni: powiedział. Czekaliśmy... Spoglądałam na ludzi dookoła, którzy korzystali z chwili wytchnienia. Jedna matka opowiadała swoim dzieciom bajkę, inni się uśmiechali. Zastanawiałam się, dlaczego tak szybko zapomnieli o tym całym okrucieństwie. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Siedziałam samotnie przy jednym z drzew. Myślę, że gdyby ktoś teraz mnie zobaczył, pomyślałby, że jestem już po drugiej stronie... Nadszedł czas kąpieli. Weszliśmy do pomieszczenia przypominającego szatnię. Kazano nam się rozebrać. Dali nam nawet mydło i ręcznik. Już dawno nie miałam czegoś tak luksusowego w ręku jak mydło. Łzy już prawie napłynęły mi do oczu, gdy kazano nam iść dalej, do łaźni. Wszyscy zaczęli wchodzić. Gdy wszystkie Gwiazdy z mojej grupy znalazły się w środku, drzwi zostały nagle zamknięte. Sprawiło to podniesienie lekkiej paniki. Niektórzy chcieli je otworzyć, ale spostrzegli, że nie ma klamki... I wtedy to się zaczęło... Przez otwory w suficie zaczęła wdzierać się do środka dziwna substancja. Gwiazdy rozpoczęły desperacją, bezsensowną walkę o przetrwanie. Zaczęły napierać na drzwi w nadziei wydostania się. A ja? Ja wybrałam odwrotny kierunek. Odwróciłam się tyłem do nich i patrząc w ścianę, myślałam... żeby nie przypomnieć sobie tych wszystkich miłych chwil. Z uśmiechem na ustach stałam bez ruchu i bez powietrza. A kiedy czarna substancja wypełniła mnie całą, zaśmiałam się i odpłynęłam...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz