Jeżeli nie braliście Państwo udziału w naszych spacerach po mieście, nie mogliście słyszeć tej historii, jednej z wielu, które opowiadamy. To opowieść o układance, która udało się złożyć wysiłkiem wielu osób. Opowiemy Państwu w skrócie. Zaczęło się od pani Magdy Heinke i organizowanych przez nią wymian z młodzieżą z Izraela Polish - Israeli Youth Exchange (ZS1 Zbaszyn - Mekif Alef Ashdod) To ona przywiozła informacje o liście, które otrzymała od izraelskiej nauczycielki: "Pewien człowiek mi opowiedział, że jego ojciec został w Zbąszyniu w 1938. Znalazł list swojego ojca z tamtych czasów i dał mi następujące dane: ojciec wynajął pokój u żydowskiej rodziny o nazwisku Wajman, adres Senatorska 25, pracował natomiast w domu pewnego majora (syn - adresat tego listu - wyjechał transportem dla dzieci do Anglii, a później do Palestyny, uratował się)". Czy jest możliwe znalezienie tego miejsca? Tamtych ludzi? Uczennice biorące udział w wymianie przetłumaczyły wtedy list na język polski. W czasie rozmów z panią Magdą okazało się, że znamy tę rodzinę zbąszyńską, u której mieszkał ojciec mężczyzny, a który zwrócił się z prośbą o pomoc w ustaleniu pewnych szczegółów ... List datowany jest na 8 czerwca 1939 roku. Mężczyzna pisze m.in "Tutaj w Zbąszyniu człowiek nauczył się czekać. Mam nadzieję, że jeszcze w tym miesiącu będę mógł wrócić do Berlina. Mama niecierpliwi się już, ale nie mogę nic zrobić. Mam nadzieję, że jeśli przyjadę znajdzie się też jakiś certyfikat dla nas i będę mógł niedługo wrócić. Jaka wtedy będzie nasza radość. Tutaj od niedawna jest ładna pogoda i czuję się bardzo dobrze. Nie mieszkam już u majora Beckerta, lecz w żydowskim domu na Senatorskiej 25 u Weimana. Zaraz za domem jest ogródek i rzeka. Kąpię się w niej codziennie i pływam na niej łodzią. Jestem już cały opalony (...)"
|
Po
prawej dom, w którym mieszkał nadawca listu i w którym mieszkali Wajmanowie,
zbąszyńscy Żydzi |
|
W
liście wyraźnie wskazany jest adres w Zbąszyniu (wg przedwojennej numeracji
ulic) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz